Stanisław, jego poprzednik, był człowiekiem twardych zasad, starych zasad, gdzie ksiądz może z ambony wszystko a trzódkę swą traktuje jako poddanych. Wierni, przez lata przyzwyczajeni do takiego obrotu sprawy, z niepokojem oczekują zmian, jakie niesie nowy, młody duchowny.
Postać księdza Rafała to niemalże odpowiednik wampira Edwarda - tak, jak nastolatki (i kobiety zapewne) w skrytości ducha marzą o takim mężczyźnie, tak wierni z pewnością marzą o takim księdzu :) Wysoki, postawny, przystojny, z poczuciem humoru, sprawiedliwy, mądry, kiedy trzeba - twardy jak stal. Prawdomówny i rozsądny. Wydawać się może, że jest tak idealny, że aż drażniący i naiwny - ale, o dziwo, nie. Ot, wielce sympatyczny bohater książki.
Styl pisania Macieja Grabskiego - bardzo, bardzo pozytywny. Wartka opowieść, dobrze ułożone dialogi, akcja sprawnie się kręci. Dużo humoru, przeplatanego małymi (i większymi) zmartwieniami Gródka.
Dla mnie, kompletnie nie siedzącej w środowisku Kościoła Katolickiego (nigdy nie miałam znajomych księży, nikogo duchownego w rodzinie, nie mam pojęcia, jak to wszystko kręci się od środka) książka ta była też okazją do przybliżenia tematu, bo autor przedstawia czytelnikowi też różne wewnątrzsystemowe, kościelne gierki - walka o władzę trwa. Tym trudniejsza, że cała historia rozgrywa się pod koniec lat 70 ubiegłego wieku.
Jak papuga powtarzam pieśń zachwytu i raduję się każdą osobą którą ta książka też podbiła :)
OdpowiedzUsuńHa! w bibliotece sobie zamówiłam, no :))
OdpowiedzUsuńTzn drugą część :D
OdpowiedzUsuńBrzmi ciekawie, choć nie wiem czy do końca mój temat ;)
OdpowiedzUsuńMiałam dokładnie te same odczucia po przeczytaniu, a część druga jeszcze przede mną.
OdpowiedzUsuń