czwartek, 5 lipca 2012

No i co? Powrót? A, niech będzie. "W niewoli algierskiego prawa" Anny Brahmini

Nie napiszę, ile czasmu zabierałam się do skrobnięcia tu czegoś, czegokolwiek. Zgroza :)) 
Czytam ciągle, a jakże. Ale jakoś tak... pisać mi się nie chciało. 

Obecnie na tapecie "W niewoli algierskiego prawa" Anny Brahimi. Czyli po raz kolejny: jak skopać sobie życie na własną prośbę. No tak, nic na to nie poradzę, że dla mnie kobieta mająca OGROMNE wątpliwości, nieufająca mężczyźnie a jednak jadąca za nim do kraju muzułmańskiego jest - głupia. 
Historia oparta na faktach, koniec lat '70, Polska, Anna poznaje studenta końcowego roku Politechniki. I tu przestaję rozumieć, bo jasno napisane: nie do końca przekonana do związku, a jednak bierze ślub (dodam: nie ma żadnej głupiej sytuacji rodzinnej w stylu rodzice potwory), zachodzi w ciążę, utrzymuje męża. Ten w końcu wyjeżdża do Algierii, ona po 2 latach dołącza do niego i - też z wielkimi wątpliwościami. To ja się pytam - po cholerę? Na miejscu miała pracę, mieszkanie, spokój, córkę przy sobie. No nie ogarniam i tyle.

W dodatku już widać, że facet psychol, zaborczy, zazdrosny ponad miarę, wybuchający o byle pierdołę (zjedzenie 2 czekoladek z bomboniery to powód do urządzenia karczemnej awantury, bo żona zapewne ma kochanka...).

U obcych wcale nie jest lepiej, wręcz przeciwnie, dramat godni dramat do tego stopnia, że w końcu - w kraju muzułmańskim! - nastepuje rozwód, gdy na jaw wychodzi ciężka choroba psychiczna. Oczywiście pojawiły się kolejne dzieci, kolejne problemy, doszła dziwna rodzina męża, obce środowisko, choroby, brak pieniędzy... I tak minęło 16 długich, potwornych, zmarnowanych lat.

I w sumie chyba tylko dlatego to czytam, by pomyśleć: na szczęście nie każda kobieta jest głupia. A, no i jeszcze - styl autorka ma naprawdę niezły, knigę czyta się dobrze, aczkolwiek - co chwilę odkładam, bo się denerwuję ;)

Ale w sumie polecam. Dostępna tylko w bibliotekach, wznowień brak.

Wydawnictwo: Wydawnictwo Dolnośląskie
Rok wydania: 1999
ISBN: 83-7023-653-7
Liczba stron: 473
Oprawa: miękka
Cena: jedyny egzemplarz na all, ok. 40zł
Foto: wp.pl:


wtorek, 3 stycznia 2012

Cisza pod sercem - Monika Orłowska

Późną jesienią przeczytałam gdzieś w Sieci o tej książce, kupiłam od razu i... bardzo długo zbierałam się do jej przeczytania. Bałam się pewnej egzaltacji, tego, że będą to wynurzenia w stylu "ojejusiu-moja-dzidzia-nie-żyje". Sama przeszłam we wrześniu poronienie i ostatnie, czego potrzebowałam, to takie słitaśne, infantylne podejście do tematu. Książki nie kupiłam masochistycznie, nie w celu rozpamiętywania, ot, chciałam przeczytać bo w jakiś sposób temat mi bliski. Bliski podwójnie, bo bohaterkami są 4 kobiety, które po utracie ciąży spotykają się na forum internetowym, a sama jestem zwierzęciem forumowym. 
Ale - miłe zaskoczenie. Książka napisana bez ckliwości. Owszem, bohaterki rozpaczają, nie zapominają, ale jakoś tak - naturalnie. Historie kobiet poprzedzielane są ich postami z forum, jeśli ktoś nie pisuje, to MOŻE to drażnić. Mnie się podobało :) A właściwie podoba, bo jestem w trakcie czytania.
Co ciekawe, niedoszłe mamy są tak od siebie różne, że ujęcie ich w jednej książce, ogarnięcie wspólnym tematem było chyba niezłą trudnością...? Mamy i bogobojną Anię (i chociaż sama taka nie jestem, to bardzo spodobała mi się jej rodzina), i singielkę Dominikę, i przypadkową ciążę, z jednego sexu - Ewy, i Mariolkę - dziewczynę bez większych ambicji naukowych, a ciepłą, pogodną i chyba najmłodszą z całej ekipy. 
Na dzień dzisiejszy ciekawa jestem, jak się historie forumowiczek skończą, jestem w połowie czytania. 
Polecam. Ciężki temat, przykry, ale ujęty ciepło, naturalnie. Książka może być chyba niezłą terapią dla kobiety po przejściach - jeśli nie ma się możliwości pogadania z kimś o sprawie, nie ma się odwagi by pisać publicznie czy po prostu - nie ma się ochoty. 

PS. Długo mnie nie było, czytałam, czytałam ciągle, ale weny do pisania jak na lekarstwo. Chyba jesienna aura odbierała chęć na pisanie :) 

Wydawnictwo: REPLIKA
Rok wydania: 2011
ISBN: 978-83-7674-137-6
Liczba stron: 444Oprawa: miękka
Cena: ok. 27,99zł (w sklepie merlin.pl)
Foto: merlin.pl:


piątek, 21 października 2011

Top 10 - ulubione serie książkowe

O tak, serie wolę zdecydowanie bardziej, niż pojedynczy tom. Przywiązuję się do bohaterów i ich historii ogromnie! Kolejność, rzecz jasna, przypadkowa:

1. Jeżycjada. Co prawda starsze tomy wolę bardziej niż te z XXIw., ale i tak - ogromna sympatia i sentyment :)
2. Ania z Zielonego Wzgórza. Za pogodę ducha i piękny język.
3. Zmierzch - bo dobrze mi się go czytało, po prostu. Dobry odstresowywacz.
4. Oko jelenia - chociaż 6 tomów wydano w zbyt rozwlekłym odcinku czasu, to jednak miła rzecz, miła. I ciekawy pomysł, chociaż samo zakończenie... ;)
5. Owocowa seria Izabeli Sowy, raptem 4 książki, cóż to jest? Ale ciekawy styl pisania autorki, interesujący bohaterowie...
6. Harry Potter. Cudowny, barwny świat...
7. Cykl Joanny Chmielewskiej o Janeczce i Pawełku - och, jak ja bardzo zazdrościłam im obojgu, że mają takie cudowne rodzeństwo!
7. Cykl tej samej autorki o Teresce i Okrętce :) Ogrom humoru, pierwsza miłość, przygody.
8. Pan Samochodzik, chociaż teraz zalatuje PRLem ;) Ale ładne.
9. Książki Darii Doncowej z Eulampią Romanową w roli głównej - znakomicie czyta się kryminał, który nie jest osadzony w USA a przy tym humorem przypomina Chmielewską.
10. I jak wyżej - Doncowa, ale z Darią Wasiliewną jako panią detektyw. 

Poproszę więcej serii :p

Dziennik Taty - Tomasz Kwaśniewski

Najpierw był blog: Dziennik ciężarowca
Potem wydano go jako książkę. A jeszcze potem autor, Tomasz Kwaśniewski, z racji bycia dziennikarzem napisał sobie różne felietony okołodziecioworodzinne. I te właśnie felietony tworzą książkę "Dziennik Taty", przy czym kolejność jest alfabetyczna, a nie - pamiętnikowa. 
Pierwszy raz czytałam ten zbiór albo jeszcze będąc w ciąży, albo gdy Agu była całkiem maleńka. I to akurat tu ma znaczenie, bo teraz, gdy córa ma już 17 miesięcy, odebrałam książkę całkiem inaczej. Mądrzej. Pełniej. Dojrzalej.
Autor przedstawia często zaskakująco proste, logiczne wnioski, które jednak na co dzień rodzicom umykają. Czytając o tym, jaka furia ogarnia autora gdy jego córa nie chce się ubrać, doskonale wiem, co ma na myśli. Widzę też, jak NIE mogę reagować, czego unikać, a jednocześnie czuję ogromną ulgę - nie jestem rodzicem z koszmarnej bajki, nie tylko ja się wściekam, nie tylko mnie jest trudno. Nie spodziewałam się, że takie poczucie, ta świadomość będzie dla mnie tak istotna i tak pomocna. 
Zdarza się, że słowa autora mnie rozdrażnią, zbyt filozoficzne momentami i chyba - zbyt intymne, jak we fragmencie o seksie i seksualności. 
Jednakże na dzień dzisiejszy uważam, że każdy rodzic (ok, powiedzmy każdy, który ma w domu przedszkolaka i młodsze dziecko) powinien tę akurat książkę przeczytać. Dla zdrowia psychicznego :) 

Wydawnictwo: Wydawnictwo WAB
Rok wydania: 2010
ISBN: 978-83-7414-774-3
Liczba stron: 324
Oprawa: miękka
Cena: ok. 35zł
Foto: merlin.pl:



sobota, 15 października 2011

Top 10 - najlepsze adaptacje filmowe

Nie przepadam za ekranizacjami, bo regularnie szlag mnie trafia, jakoś reżyserzy często psują piękne historie. Ale owszem, kilka znalazłam :)

1. Tajemniczy ogród - nastrój, tajemniczość, chyba nawet książka takich nie ma. I piękna otoczka muzyczna.
2. Harry Potter. Ale w sumie chyba trudno by było schrzanić książkę, w której jest taki ogrom szczegółow pokazany - normalnie na tacy podane wszystko :)
3. Dziwne losy Jane Eyre. Film, który mnie szalenie zaskoczył, tak wiernie z książką zrobiony, że - akurat zaczęłam go od środka oglądać, nie mając pojęcia, co oglądam, po momencie już wiedziałam. Nie padło żadne imię, ale atmosfera i postaci tak dobrane, że nie dało się nie zgadnąć.
4. Ania z Zielonego wzgórza - bo obrazem Maryli trafili IDEALNIE w moje wyobrażenie :) I tu wybaczam reżyserowi i scenarzyście tak ogromne odchodzenie od książki. 
5. Złoty kompas - i tu nietypowo, bowiem książki nie czytałam. Ale film jest zrobiony pięknie, jeden z lepszych, jakie oglądałam.
6. Lśnienie, ale wyłącznie to z 1980 roku. Nowsze jest kiczowate i robione pod publiczkę, ot, kiepściuchny horror. A w starej wersji Nicholson to miszczunio :) No i muzyka, muzyka.
7. American Psycho. Genialny film, Christian Bale dał popis. A w innych filmach nie wygląda na takiego psychola ;) Cudna scena rzucania wizytówek, hehe.
8. Pręgi - i też, książki nie miałam okazji czytać, a film zrobiony pięknie. Tyle emocji, ile on wywołuje, to rzadko jednocześnie się odczuwa. 
9. Kłamczucha - może nie tyle lepsza, niż książka, ale ciekawa, miło się oglądało, z sentymentem. Tym bardziej, że oglądałam to pierwszy raz jako dorosła i tak sobie troszkę miniony ustrój przypomniałam :))
10. Szaleństwa panny Ewy - teraz pewnie by nie zachwycał, ale oglądając go jako dziecko miałam bardzo pozytywne wrażenia, no i cholernie podobał mi się młody Emilian Kamiński :))