piątek, 21 października 2011

Top 10 - ulubione serie książkowe

O tak, serie wolę zdecydowanie bardziej, niż pojedynczy tom. Przywiązuję się do bohaterów i ich historii ogromnie! Kolejność, rzecz jasna, przypadkowa:

1. Jeżycjada. Co prawda starsze tomy wolę bardziej niż te z XXIw., ale i tak - ogromna sympatia i sentyment :)
2. Ania z Zielonego Wzgórza. Za pogodę ducha i piękny język.
3. Zmierzch - bo dobrze mi się go czytało, po prostu. Dobry odstresowywacz.
4. Oko jelenia - chociaż 6 tomów wydano w zbyt rozwlekłym odcinku czasu, to jednak miła rzecz, miła. I ciekawy pomysł, chociaż samo zakończenie... ;)
5. Owocowa seria Izabeli Sowy, raptem 4 książki, cóż to jest? Ale ciekawy styl pisania autorki, interesujący bohaterowie...
6. Harry Potter. Cudowny, barwny świat...
7. Cykl Joanny Chmielewskiej o Janeczce i Pawełku - och, jak ja bardzo zazdrościłam im obojgu, że mają takie cudowne rodzeństwo!
7. Cykl tej samej autorki o Teresce i Okrętce :) Ogrom humoru, pierwsza miłość, przygody.
8. Pan Samochodzik, chociaż teraz zalatuje PRLem ;) Ale ładne.
9. Książki Darii Doncowej z Eulampią Romanową w roli głównej - znakomicie czyta się kryminał, który nie jest osadzony w USA a przy tym humorem przypomina Chmielewską.
10. I jak wyżej - Doncowa, ale z Darią Wasiliewną jako panią detektyw. 

Poproszę więcej serii :p

Dziennik Taty - Tomasz Kwaśniewski

Najpierw był blog: Dziennik ciężarowca
Potem wydano go jako książkę. A jeszcze potem autor, Tomasz Kwaśniewski, z racji bycia dziennikarzem napisał sobie różne felietony okołodziecioworodzinne. I te właśnie felietony tworzą książkę "Dziennik Taty", przy czym kolejność jest alfabetyczna, a nie - pamiętnikowa. 
Pierwszy raz czytałam ten zbiór albo jeszcze będąc w ciąży, albo gdy Agu była całkiem maleńka. I to akurat tu ma znaczenie, bo teraz, gdy córa ma już 17 miesięcy, odebrałam książkę całkiem inaczej. Mądrzej. Pełniej. Dojrzalej.
Autor przedstawia często zaskakująco proste, logiczne wnioski, które jednak na co dzień rodzicom umykają. Czytając o tym, jaka furia ogarnia autora gdy jego córa nie chce się ubrać, doskonale wiem, co ma na myśli. Widzę też, jak NIE mogę reagować, czego unikać, a jednocześnie czuję ogromną ulgę - nie jestem rodzicem z koszmarnej bajki, nie tylko ja się wściekam, nie tylko mnie jest trudno. Nie spodziewałam się, że takie poczucie, ta świadomość będzie dla mnie tak istotna i tak pomocna. 
Zdarza się, że słowa autora mnie rozdrażnią, zbyt filozoficzne momentami i chyba - zbyt intymne, jak we fragmencie o seksie i seksualności. 
Jednakże na dzień dzisiejszy uważam, że każdy rodzic (ok, powiedzmy każdy, który ma w domu przedszkolaka i młodsze dziecko) powinien tę akurat książkę przeczytać. Dla zdrowia psychicznego :) 

Wydawnictwo: Wydawnictwo WAB
Rok wydania: 2010
ISBN: 978-83-7414-774-3
Liczba stron: 324
Oprawa: miękka
Cena: ok. 35zł
Foto: merlin.pl:



sobota, 15 października 2011

Top 10 - najlepsze adaptacje filmowe

Nie przepadam za ekranizacjami, bo regularnie szlag mnie trafia, jakoś reżyserzy często psują piękne historie. Ale owszem, kilka znalazłam :)

1. Tajemniczy ogród - nastrój, tajemniczość, chyba nawet książka takich nie ma. I piękna otoczka muzyczna.
2. Harry Potter. Ale w sumie chyba trudno by było schrzanić książkę, w której jest taki ogrom szczegółow pokazany - normalnie na tacy podane wszystko :)
3. Dziwne losy Jane Eyre. Film, który mnie szalenie zaskoczył, tak wiernie z książką zrobiony, że - akurat zaczęłam go od środka oglądać, nie mając pojęcia, co oglądam, po momencie już wiedziałam. Nie padło żadne imię, ale atmosfera i postaci tak dobrane, że nie dało się nie zgadnąć.
4. Ania z Zielonego wzgórza - bo obrazem Maryli trafili IDEALNIE w moje wyobrażenie :) I tu wybaczam reżyserowi i scenarzyście tak ogromne odchodzenie od książki. 
5. Złoty kompas - i tu nietypowo, bowiem książki nie czytałam. Ale film jest zrobiony pięknie, jeden z lepszych, jakie oglądałam.
6. Lśnienie, ale wyłącznie to z 1980 roku. Nowsze jest kiczowate i robione pod publiczkę, ot, kiepściuchny horror. A w starej wersji Nicholson to miszczunio :) No i muzyka, muzyka.
7. American Psycho. Genialny film, Christian Bale dał popis. A w innych filmach nie wygląda na takiego psychola ;) Cudna scena rzucania wizytówek, hehe.
8. Pręgi - i też, książki nie miałam okazji czytać, a film zrobiony pięknie. Tyle emocji, ile on wywołuje, to rzadko jednocześnie się odczuwa. 
9. Kłamczucha - może nie tyle lepsza, niż książka, ale ciekawa, miło się oglądało, z sentymentem. Tym bardziej, że oglądałam to pierwszy raz jako dorosła i tak sobie troszkę miniony ustrój przypomniałam :))
10. Szaleństwa panny Ewy - teraz pewnie by nie zachwycał, ale oglądając go jako dziecko miałam bardzo pozytywne wrażenia, no i cholernie podobał mi się młody Emilian Kamiński :))

piątek, 7 października 2011

Top 10 - największe literackie rozczarowania

Mało takich jest, prawdopodobnie dlatego, że jeśli jakaś książka po kilku stronach mnie nie rusza, to nie męczę się i odkładam. Trudno, szkoda czasu na gnioty. 
  1. Mały przyjaciel - Donna Tartt. Po GENIALNEJ Tajemnej historii (BBC powinno to umieścić na swojej liście) książkę, napisaną 10 lat po w/w, chwyciłam ze łzami szczęścia. Pięknie wydana i równie piękny gniot, którego nie byłam w stanie przeczytać. Bełkot pijanego, nic więcej.
  2. Kilka ostatnich książek Joanny Chmielewskiej. No niestety, mam wrażenie, że jakość przeszła w ilość. Nie przebrnęłam przez Porwanie, Byczki w pomidorach, Gwałtu już nie kupiłam bo szkoda kasy.
  3. Homobimbrownikus, czyli kolejna książka o sympatycznym bimbrowniku Jakubie Wędrowyczu. Napisana na siłę, czyżby brakło pomysłów? Szkoda, bo postać jedyna w swoim rodzaju, panie Pilipiuk, domagam się poprawy!
  4. Seria "Przygoda z klasą" - ot, zawodowo tak. Pierwsza na naszym rynku książka do edukacji wczesnoszkolnej z podziałem na dzieci zdrowe i niepełnosprawne, czyli trudniejsze książki i prostsze. Pomysł równie genialny, co schrzaniony, bo w książkach w założeniu dla dzieci mających problemy roiło się od byków metodycznych. 
  5. Seria o Klaudynie autorstwa Colette. Na blogach znalazłam świetne opinie, a ja się nie zachwyciłam.
  6. Rzeźnik drzew - znów Pilipiuk. Bardzo wymuszone opowiadania.  
  7. Mały książę - kolejny raz sytuacja, gdy trafiam na coś bardzo zachwalanego, popularnego, i upadam z wysokiego konia bo to nie to. Nie mogę powiedzieć, że kompletnie mi się książka nie spodobała, ale też - nie zachwycam się.  
  8. Zakończenie pilipiukowej serii Oko Jelenia - w sumie i tak podziwiam autora, że JAKOŚ wybrnął, ale zakończenie jest naiwne. Ojjj, coś ten autor mi się naraża :)
  9. Fakt, że Scarlett O'Hara i Rhett Buttler mimo wszystko nie byli razem tak naprawdę, do końca. Powinni tworzyć elektryzującą parę.
  10. Jezioro osobliwości Siesickiej. Sytuacja jak z Małym księciem, każda polonistka/koleżanka/bibliotekarka mi wciskały lekturę, po długich, bardzo długich namowach spróbowałam przeczytać i poległam.  Być może dlatego, że wcześniej chwilę skończyłam "Słoneczniki" pani Snopkiewicz i nastawiłam się na lekturę w podobnym stylu, a tu nic z tego. 

czwartek, 6 października 2011

Mamy nowego laureata Literackiej Nagrody Nobla - Tomas Transtomer nim został. 
Nie miałam żadnych oczekiwań w tym względzie, jakoś nie po drodze mi z noblistami. I stąd moje pytanie - czytujecie noblistów? Sięgacie po literaturę mając na uwadze, że ten czy inny autor otrzymał tak prestiżową nagrodę? I czy w ogóle jakakolwiek inna literacka nagroda przyczyna się w jakiś sposób do Waszych wyborów?

niedziela, 2 października 2011

Miasto kości - Cassandra Clare

Miasto kości - tom pierwszy serii Dary Anioła. Dość długo przymierzałam się do tej książki, krążyłam, węszyłam, przeglądałam w księgarni. Kilka dni temu dorwałam w bibliotece trzy tomy i już się nie zastanawiałam, wypożyczenie nie kosztuje, najwyżej oddam, jeśli okaże się być niewypałem.
I tak - dobrze, że nie kupiłam, ale cieszę się, że pożyczyłam :) 
Szybko naszła mnie myśl, że jest to połączenie cyklu Zmierzch z Harrym Potterem. Dokładnie, coś pośredniego, za grzeczne na porównanie z pierwszym i za dorosłe na porównanie z drugim. Przy tym jednak nieco gorsze od wspomnianych serii. Książka objętościowo porównywalna z pierwszą cyklu o Potterze, a jednak tam mamy OGROM informacji, przedstawiony cały piękny świat, mnóstwo szczegółów - w Mieście kości jednak tego brakuje. Autorka skupia się bardziej na relacjach między bohaterami, mam wrażenie, a całość historii magicznej jest trochę na uboczu. Owszem, jest wszystko czytelnie przedstawione, ale nie czytając nie czułam tego dreszczyku emocji i zaciekawienia, gorączkowego wręcz, co przy Potterze czy Zmierzchu. 
Ale absolutnie nie znaczy to, że panią Clare źle się czyta, skądże. Książka jednak wciąga, zręcznie napisana, akcja toczy się gładko. Z przyjemnością przeczytam (zaczęłam już zresztą) kolejne tomy i dowiem się, jak potoczą się losy Jace'a i Clary Fray.

Wydawnictwo: Wydawnictwo MAG
Rok wydania: 2009
ISBN: 978-83-7480-130-0
Liczba stron: 528
Oprawa: miękka
Cena: ok. 35zł
Foto: merlin.pl:

piątek, 30 września 2011

Top 10 - bohaterowie, z którymi wybrałabym się na randkę

Trudno będzie... Ale spróbuję, a co :)
  1. Doktor Żarłacz, hihi :) Izabela Sowa, "Herbatniki z jagodami". Szalony, zdesperowany lekarz. Przy tym ludzki twardziel.
  2. Severus Snape. Mmmmmroczny i podniecający. 
  3. Emmett Cullen. Zwierzęcy magnetyzm ;)
  4. Sherlock Holmes, którego, nawiasem mówiąc, uważam za psychopatę.  Bardzo ciekawa jestem, czy faktycznie by się psychopatyczny okazał w cztery oczy.
  5. Mark Darcy, którego tak długo Brygidka Jones nie chciała. Mnie kręcił :P 
  6. Geralt z Rivii, czyli Wiedźmin. Bez specjalnego powodu, jakoś tak pociągający mi się wydaje.
  7. Legolas, ale wyłącznie za to, jak pięknie wskoczył na konia w ekranizacji... 
  8. Patrick Bateman, American Psycho. Kolejny psychopata, czy coś ze mną nie tak...?  Ale może to zasługa filmu, w którym w rolę wcielił się Christian Bale i został pokazany jako (fizycznie) człowiek idealny. 
  9. Dirk Pitt, bohater książek Clive'a Cusslera. Jakbym kiedyś chciała wkurzyć męża, to musiałabym się z nim umówić - mąż uwielbia tę postać i cholera by go wzięła, że to ja się z nim spotkam, a nie on :))  
  10. Jasper Cullen - jako przeciwieństwo w/w psychopatów, bo wymaga, by się nim ktoś zaopiekował :) 

wtorek, 27 września 2011

Stosik nr 2

Z całego serca chciałam sfotografować stosik, niestety zdjęcie nawet po rozjaśnieniu jest tak kiepskie...
A uzbierało mi się (pomijam, że poprzedni nie do końca doczytany) troszkę:
  1. Pięć lat kacetu - Stanisław Grzesiuk
  2. Złoto Spartan - Clive Cussler
  3. Miasto kości - Cassandra Clare
  4. Miasto popiołów - j.w.
  5. Miasto szkła - j.w.
  6. Humor w genach - Hanna Zborowska z Kobuszewskich
  7. Dziewczęta z Nowolipek - Pola Gojawiczyńska
Pierwsze pięć książek to dzisiejsze zdobycze z biblioteki. Zaczęłam ostatnią pozycję czytać, ale pójdzie szybko, niewielka książeczka. A potem to chyba losowanie zrobię...

Ksiądz Rafał - Maciej Grabski

Stary proboszcz umiera. Po kilku miesiącach kościół w Gródku dostaje nowego księdza - Rafała Nowinę.
Stanisław, jego poprzednik, był człowiekiem twardych zasad, starych zasad, gdzie ksiądz może z ambony wszystko a trzódkę swą traktuje jako poddanych. Wierni, przez lata przyzwyczajeni do takiego obrotu sprawy, z niepokojem oczekują zmian, jakie niesie nowy, młody duchowny. 
Postać księdza Rafała to niemalże odpowiednik wampira Edwarda - tak, jak nastolatki (i kobiety zapewne) w skrytości ducha marzą o takim mężczyźnie, tak wierni z pewnością marzą o takim księdzu :) Wysoki, postawny, przystojny, z poczuciem humoru, sprawiedliwy, mądry, kiedy trzeba - twardy jak stal. Prawdomówny i rozsądny. Wydawać się może, że jest tak idealny, że aż drażniący i naiwny - ale, o dziwo, nie. Ot, wielce sympatyczny bohater książki.
Styl pisania Macieja Grabskiego - bardzo, bardzo pozytywny. Wartka opowieść, dobrze ułożone dialogi, akcja sprawnie się kręci. Dużo humoru, przeplatanego małymi (i większymi) zmartwieniami Gródka. 
Dla mnie, kompletnie nie siedzącej w środowisku Kościoła Katolickiego (nigdy nie miałam znajomych księży, nikogo duchownego w rodzinie, nie mam pojęcia, jak to wszystko kręci się od środka) książka ta była też okazją do przybliżenia tematu, bo autor przedstawia czytelnikowi też różne wewnątrzsystemowe, kościelne gierki - walka o władzę trwa. Tym trudniejsza, że cała historia rozgrywa się pod koniec lat 70 ubiegłego wieku.

Podsumowując - strzał w dziesiątkę. Teraz muszę zdobyć drugą część!

Wydawnictwo: Wydawnictwo Znak
Rok wydania: 2011
ISBN: 978-83-240-1783-6
Liczba stron: 364
Oprawa: miękka
Cena: ok. 35zł
Foto: merlin.pl:

poniedziałek, 26 września 2011

Klaudyna w szkole - Colette Sidonie Gabrielle

Skuszona blogowymi zachwytami nad książką (i w ogóle - nad serią) wypożyczyłam ją z biblioteki. Normalnie jakaś opatrzność nade mną czuwała, że nie wydałam pieniędzy! Książka całkowicie przeciętna. Przeczytałam leżąc w szpitalu, no bo cóż innego do roboty miałam, ale gdyby nie to, to raczej oddałabym nie przeczytawszy. 

Historia nastoletniej panienki z francuskiej wioski, uczennicy maleńkiej szkoły, całość rozgrywa się pod koniec XIX wieku. Ale daleko autorce do świetności pióra L. M. Montgomery i barwności przygód Ani Shirley, niestety. Tytułowa Klaudyna jawi się, przynajmniej mnie, jako postać złośliwa, nieprzyjemna, mściwa, o co prawda sporym poczuciu humoru, ale opartym na krzywdzie innych. Manipulatorka. Całe jej zainteresowania opierają się na dokuczaniu, podglądaniu. Motywem przewodnim jest tam miłość fizyczna - najpierw bohaterki i jednej z nauczycielek, potem - dwóch nauczycielek, przy czym Klaudyna jest zazdrosna jak szlag. Nie bulwersuje mnie czytanie o seksie, skądże, ale tam... no po prostu mnie znudziło, bo ileż można o tym samym? Ot, taka Fanny Hill w lajtowym wydaniu. Rozumiem jednakże, jakie zgorszenie powieść musiała budzić lata temu :) 
O ile 3/4 książki przeczytałam ze względnym zainteresowaniem, to już końcówka (całe przygotowanie do uroczystego zakończenia szkoły, bal i tak dalej) znudziły mnie ogromnie. Autorka w fabułę wplątała jakieś dziwne wynurzenia Klaudyny, miałam momentami wrażenie, że ktoś tam był pod wpływem środków odurzających.

Zupełnie nie tego się spodziewałam po książce, jedno wielkie ROZCZAROWANIE. Jedna ze słabszych rzeczy, które zdarzyło mi się przeczytać.

Wydawnictwo: WAB
Rok wydania: 2011
ISBN: 978-83-7414-929-7
Liczba stron: 308
Oprawa: miękka
Cena: ok. 37zł
Foto: merlin.pl:

piątek, 23 września 2011

Top 10 - ulubione lektury szkolne

Z lekturami byłam przeważnie na bakier, bo czytałam tyle innych rzeczy, że mi czasu na szkolne książki nie starczało :) Ale te najulubieńsze to na pewno podstawówka. Chociaż... jak tak się teraz zastanawiam, to zaskakująco wiele lektur wspominam z przyjemnością i mam naprawdę trudny wybór, by tylko 10 przedstawić. No, ale z pewnością licealne lektury było mniej lubiane.
  1. W pustyni i w puszczy - Henryk Sienkiewicz, rzecz jasna. Oficjalnie przerabiało się to w 5 klasie, ja już chyba w 3 przeczytałam, i wracałam do książki kilka razy, nawet jako dorosła. Chyba pierwsza przeczytana przeze mnie książka podróżnicza. 
  2. Czarne stopy - Seweryna Szmaglewska, rewelacja. Przeczytałam w 3 czy 4 klasie, a też była to lektura późniejsza. Żal mi było Marka strasznie na początku, i bardzo imponował mi Drużynowy :)
  3. Akademia Pana Kleksa - Jan Brzechwa, pierwsza poważna lektura czwartoklasistki. Za jednym  zamachem przeczytałam wszystkie części, bo jakoś to w jednym wydaniu było i dla odmiany to chyba było me pierwsze zetknięcie się z fantastyką. 
  4. Dzieci z Bullerbyn - Astrid Lindgren. 3 klasa, też wcześniej połknięte,  i tak bardzo lubiłam wyobrażać sobie pokoje dziewczynek! 
  5. Oto jest Kasia - Mira Jaworczakowa. Też 3 klasa. Ogromne oburzenie z mojej strony na tytułową Kasię i wielka radość, że dziewczynka pokochała siostrzyczkę. 
  6. Kartoteka -  Tadeusz Różewicz. Czytając to oczyma wyobraźni widziałam, jak świetnie można wyreżyserować spektakl. Opary absurdu, płynące z książki, mocno mnie fascynowały. 
  7. Moralność pani Dulskiej - Gabriela Zapolska. Cudny klimat zakłamania, sięgałam po książkę kilkukrotnie, zaśmiewając się do rozpuku. To już zdaje się liceum było.
  8. Oda do młodości - Adam Mickiewicz. Jedyny utwór, który tego autora lubię - za jego ogromną rytmikę i jakąś taką... pasję? Uczenie się go na pamięć było czystą przyjemnością :) Też szkoła średnia, 2 klasa? 
  9. Mała księżniczka - F. E. Burnett. Pensja sióstr Minchin, dziewczynka rozmawiająca z lalą, kilka wrednych koleżanek - moje serce biło dwa razy szybciej w trakcie tej lektury. 
  10.  Teatrzyk Zielona Gęś - K. I. Gałczyński. Po raz kolejny absurdalia, zresztą całego Gałczyńskiego wielbię za niebywałe poczucie humoru, piękne porównania, rewelacyjne słownictwo. Znów LO, klasy nie pamiętam. 

czwartek, 22 września 2011

Pod dwiema kosami, czyli przedśmiertne zapiski Żywotnego Mariana - Danuta Noszczyńska

Płaczę ze śmiechu, fajtam nogami, leżę i kwiczę, tarzam się w głupawkowym szale :D
Książka - cudna. Świetny pomysł na opowieść, bardzo ciekawy sposób przedstawienia historii. A o czym ona? Ano, pewien starszy jejmość doszedł do wniosku, iż skoro na karku dźwiga dwie kosy, czyli 77 lat, to śmierć podwójnie mu grozi teraz. Aby zachować coś dla potomności rodzinnej, postanawia spisać dzieje żywota swego, tako też czyni. 
Marian Żywotny posiada żonę, trzy córki i syna. Dom z obejściem również, a to wszystko we wsi Mużyny. Wspomnienia zapisuje cofając się do lat swych dziecinnych, ale przeplatane są one wstawkami z teraźniejszości. A jakim człowiekiem Marian jest? Obłudnik, sknera, raptus, bogobojny aż strach, uważa się za patriotę (aczkolwiek dziwnie to pojmuje), przy tym wszystkim - ma w wielkim poważaniu rozum swój, a po prawdzie rozumek to wielkości Kubusia Puchatka jest...

Całość czyta się ZNAKOMICIE. Nie spodziewałam się, szczerze mówiąc. Dostałam książkę, przeczytałam kilka pierwszych zdań i myśl: o rany, ja mam przez to przebrnąć...? Po całej stronie zmieniłam zdanie :) Przy okazji mam dodatkową zabawę - wyszukuję wśród bliższych i dalszych znajomych osobowość Mariana :)) Dodatkowym atutem jest bardzo ładna okładka, szalenie lubię te z wytłaczanymi literami, mam wrażenie wówczas, że komuś zależy naprawdę na wyglądzie książki. 

Czy polecam? Z całego serca.

Wydawnictwo: SOL
Rok wydania: 2011
ISBN: 978-83-62405-16-9
Liczba stron: 320
Oprawa: miękka
Cena: 34zł
Foto: wydawnictwosol.pl

piątek, 16 września 2011

Top 10 - najpiękniejsze historie miłosne

  1. Ania Shirley i Gilbert Blythe. Tak kołowali, tak kombinowali, odwracali kota ogonem i po co? Przy okazji wspaniała recepta na podryw: walenie tabliczką w łeb, no :))
  2. Joanna i Edward, czyli bohaterowie Błękitnego zamku (L. M. Montgomery). Przewrotna historia starej panny i tajemniczego, zatwardziałego kawalera, w której to ona oświadcza się jemu. Czyżby kolejny przepis na sukces?  
  3. Scarlett O'Hara i Rett Buttler. A czemu nie? Teoretycznie parą nie byli, ale ciągnęło ich do siebie, ciągnęło...  I chociaż historia nie zakończyła się dobrze, to ucierający Scarlett nosa pan Buttler nadał historii kolorytu.
  4. Jane Eyre i pan Rochester, czyli Kopciuszek i książę, przy czym książę nie jest pięknisiem na białym rumaku, a kopciuszek nie pochodzi od złej macochy. Wiele perypetii i happy end. 
  5. Bella Swan i Edward Cullen, chociaż to takie tendencyjne :)  Ale nic nie poradzę, ładna historia. Śmiertelniczka i wampir, kolejna współczesna wersja Kopciuszka. Idealna do ostatniej kreseczki, wciągająca historyjka pobudzająca wyobraźnię i wywołująca tęsknotę za mężczyzną idealnym. 
  6. Jakub i Ona, po prostu Samotność w Sieci.  Książkę czytałam nie mając jeszcze dostępu do Internetu i wówczas wywołała ogromne emocje, chociaż nie wiem, czy dzisiaj tak samo bym reagowała.
  7. Wiedźmin i Yennefer. Ładna, chociaż niespełniona miłość.  
  8. Jack i Mirabelle, czyli Spóźnieni kochankowie.  Kontrowersyjna, ale i bardzo ładna historia miłosna. Ciekawie pokazany proces powstawania uczucia. 
  9. Adam i Ewa :) Opowieść przedstawiona w utworze M. Twaina Pamiętniki Adama i Ewy. Cudo. Miłość u zarania dziejów, przedstawiona ustami kobiety i mężczyzny. 
  10. Corinne i Lketinga - opowieść Corinne Hofmann, i o ile jest to z pewnością historia miłości nietypowej, to dla mnie głównie  doskonały przykład na to, jak NIE powinno się dawać upustu swej chuci. Zjechałam autorkę w myślach bezlitośnie i tyle. 
Ciężko było mi wybrać aż 10 typów, bardzo ciężko. Jakoś nigdy nie skupiam się na tych wątkach miłosnych...

czwartek, 15 września 2011

Gaumardżos - Anna Dziewit - Meller i Marcin Meller

I ja dołączam do recenzentów tej książki, choć tak wiele czytelników już ją opisało... :)
Sięgnęłam po "Gaumardżos!" z oporami. Nie przepadam za Marcinem Mellerem (no dobra, nie przepadałam, czas przeszły), bo... wizualnie mi nie odpowiada. I tyle, jakoś tak nie miałam ochoty na niego patrzeć w telewizji, i przeniosło się to uczucie na książkę. Ale tyle dobrych słów o niej, tyle zachęt, że uległam. I chwała Bogu.

Przede wszystkim rzecz napisana bardzo, bardzo ciepło, przyjaźnie, bez napuszenia, bez przechwałek. Pokazała dwoje ludzi (mam tu na myśli panią Anię i pana Marcina) wielce ciekawych, z wieloma pasjami, zwariowanymi pomysłami, którzy w swych opowieściach ani się nie wybielali, ani nie robili z siebie jakiś bohaterów, za to pokazali swoje słabostki. 
Druga rzecz - szalenie spodobały mi się zdjęcia. Nie są jakieś wielce artystyczne, raczej robione przeciętną ręką, ale za to zdjęcia typu: fajna pamiątka z wakacji, ujęcia robione dla uwiecznienia chwili, a nie pod publiczkę. Może się mylę, ale jeśli tak - to dobrze, że można je tak właśnie odbierać. 
Kolejna - zadziwia, jak w tak niewielu słowach (bo umówmy się - cóż to jest książka? to jakieś tam ramy, w które trzeba zmieścić określoną ilość danych) można przekazać tak wiele emocji, faktów, relacji, uczuć, przeżyć. Autorom udało się przelać swój zachwyt Gruzją na papier tak, że... ten kraj trzeba samemu przeżyć i tyle. Książka zdecydowanie nie wystarcza, czytelnik chce więcej i więcej. 
Minus - ale to akurat dla mnie - spora dawka historii politycznej na koniec opowieści. Ale rozumiem, że to było istotne dla losów kraju. Ominęłam, znudziło mnie. 
Ogólnie - wielkie brawa Autorom :) 

Wydawnictwo: Świat Książki
Rok wydania: 2011
Liczba stron: 420
Oprawa: miękka
Cena: ok. 35zł, ja płaciłam w Matrasie 27 - promocja
Foto: merlin.pl


PS. Na blogu Sabinki, o TUTAJ można przeczytać słów alfabetycznych kilka o autorce Agnieszce Lingas - Łoniewskiej, a także otrzymać książkę - szczegóły w poście. Powodzenia :) 

niedziela, 11 września 2011

Seria "Mała dziewczynka"

Piękna, bajecznie kolorowa seria dla najmłodszych dziewczynek wg pomysłu Natalie Belineau. Twarda oprawa + twarde, kartonowe kartki. Wymiary jakieś 15x15cm, a więc na tyle niewielkie, by można było spokojnie trzymać w małej łapce i zarazem na tyle spore, by coś było na kartach widać. Porządne klejenie - mimo usilnego szarpania, rzucania, wyrywania matce z rąk, podgryzania - książeczki trzymają się cało. Bardzo przystępna cena, 7-10zł. Ilustracje, autorstwa Christelle Mekdjian, są arcyciekawe - każdy szczegół, element wykonane z modeliny. Dbałość o szczegóły właśnie jest zadziwiająca! Na sukieneczkach wzorki w kwiatki, wózek z lalką wykończony koronkami, na butelce, którą dziewczynka karmi lalkę, jest nawet podziałka. Ręcznik ma wytłoczony wzór... Cudowności, jednym słowem. Chylę głowę, bo chociaż sama swego czasu wiele lepiłam, to do tworzenia takich cudeniek trzeba mieć i ogromne zdolności, i wielką zaiste cierpliwość! 
Na każdej stronie jest króciutki tekst (Emilie Beaumont), 1-3 zdania maksymalnie, związane oczywiście z tym, co się na ilustracji dzieje. Ładnie to napisane, z sensem. Jeśli dziewczynka zmienia lalce pieluszkę, jest napisane, dlaczego. Gdy lala płacze, to można przeczytać, jak ją dziewczynka uspokaja. Niby nic, niby to takie oczywiste, a przecież dziecku trzeba tłumaczyć świat od podstaw, prawda? Na ostatniej stronie są pytania z obrazkami, proste, również dopasowane do wieku dziecka, a dodatkowo jest obrazek bohaterki książeczki z miejscem na wklejenie zdjęcia małej czytelniczki. 
Nie wiem, ile seria liczy książeczek, moja córa ma do tej pory takie:
 



Do tego, dla nieco starszych (czyli powyżej 2 roku życia) dziewczynek są tematyczne kolorowanki. Nie posiadam na razie, natomiast przejrzałam, i zapowiadają się dobrze - duże elementy, dopasowane dla najmłodszych artystów. 
Dla kogo książeczki? Na pewno dla dziewczynki 1-3 letniej, później raczej nie. Ale warto. Jedna z ładniejszych pozycji na rynku dla tej grupy wiekowej.

Wydawnictwo: Firma Księgarska J&K Olesiejuk
Rok wydania: 2010
Liczba stron: 12
Oprawa: twarda, kartonowe kartki 
Cena: 7-10zl
Foto: olesiejuk.pl 


piątek, 9 września 2011

Top 10 - książki, które powinny zostać przeniesione na ekran.

Szczerze mówiąc, nie przepadam za ekranizacjami. Ja czytam obrazami, to, co na papierze w literach, od razu widzę w wyobraźni i niestety najczęściej wg mnie reżyser skopał sprawę :) Są wyjątki, pewnie. Ale chybaby mnie trafił szlag, gdyby świetną (albo i nie świetną, ale taką, którą bardzo lubię) książkę jako film spaprano. I nie dziwię się pani Chmielewskiej, że na ekranizacje się nie godzi...
No ale lecimy - tradycyjnie kolejność przypadkowa:
  1. Hormon nieszczęścia Danuty Noszczyńskiej. Młoda nauczycielka wskutek różnych dziwnych działań metafizycznych zostaje przeniesiona w czasy polskiego socrealizmu - ojjjj, chciałabym to zobaczyć :)
  2. Całe zdanie nieboszczyka Joanny Chmielewskiej. Ciekawa jestem, kogo by obsadzili w głównej roli? I w roli ciecia, bo takie dialogi to ktoś z jajem tylko :) Może Witolda Pyrkosza? A jako główną bohaterkę to poproszę Annę Dereszowską.
  3. Opowiadania o Jakubie Wędrowyczu Andrzeja Pilipiuka. Ale obawiam się, że w naszym kraju nie ma reżysera, który by to dobrze nakręcił :] I na dzień dzisiejszy też odtwórcy Kubusia nie widzę...
  4. Harpie, również Joanna Chmielewska. Wredne cioteczki o twardych charakterach - jakież pole do popisu dla aktorek!
  5. Drobne ustroje Marii Zientarowej. Kapitalne opowiastki o rodzinie 2 + 2, czasy socjalizmu rzecz jasna, dzieciaki pomysłowe do wypęku a dialogi między rodzicami - bezcenne.
  6. Załatwiaczka, Milena Wójtowicz. Czegoś nie masz? Coś ci doskwiera, przeszkadza? Czegoś/kogoś ci brakuje? Załatwiaczka może wszystko, rzecz jasna - za odpowiednią cenę. Naprawdę WSZYSTKO. 
  7. Podatek, również Milena Wójtowicz. Że istnieje Urząd Skarbowy, to wiedzą wszyscy. Ale podatek od magii? Ogrom postaci baśniowych, fantastycznych, i najbardziej chciałabym ujrzeć jak reżyser wyobraża sobie tańczący z Rusałką korowód...
  8.  Pięć lat kacetu, Stanisław Grzesiuk. Ciężka historia, ale... chybaby się dzisiejszym młodym przydała taka filmowa lekcja historii. Niewiele jest filmów obozowych i chyba żadnego, który pokazywałby każdą stronę obozowego życia. 
  9. Dziewczynka z przyszłości - Kir Bułyczow. Opowiadania dla dzieci, odległa przyszłość, loty w kosmos, kontakty z obcymi, kosmiczne zwierzaki - bardzo przyjemna rzecz. I ogromne pole do popisu, prawda? 
  10. Historie o Adrianie Mole'u - dorosłym, na podstawie jego dorosłych pamiętników pisanych przez Sue Townsend.  O nastolatku zrealizowano serial, a jest to tak barwna i tak potwornie drażniąca postać... Wielce ciekawe doświadczenie by to zapewne było, reżyserowanie takiego filmu/serialu i odgrywanie roli głównej. 

poniedziałek, 5 września 2011

Boso, ale w ostrogach - Stanisław Grzesiuk


Przedwojenna Warszawa, Dół – czyli Powiśle i Czerniaków, a w tym ulica Tatrzańska. Ulicą idzie z fasonem warszawski grandziarz – spodnie po starszym bracie, marynarka z cerowanymi klapami, na szyi jaskrawoczerwona apaszka a na głowie obowiązkowo – czapa w kratę. Biało - czarną. To Stanisław Grzesiuk, autor książki, a zarazem jej narrator i główny bohater. Książka wspomnieniowo-autobiograficzna, z której poznajemy warszawską codzienność lat 30 i początkowych miesięcy II wojny światowej.
Stanisław Grzesiuk – Kozak (jakoś trzeba było rozróżnić czterech Staśków, mieszkających w jednej kamienicy) to postać barwna do wypęku. Charakterny chłopak, honorowy. Uczciwy na wariacki, przedwojenno-warszawski sposób. Słabszych nie zaczepi, ale sam zaczepiony będzie się bronił. Kobiety nie uderzy, ale panienkom sprzedającym się Niemcom – nawrzuca ile wlezie. Uparty, zawzięty i ambitny – na przekór losowi. Pracuje w fabryce (a taką mu własna matka „piękną” przyszłość przepowiadała – „już ty popracujesz, dwa dni z dzisiejszym!” ;) ), łakomy na wiedzę i zdobywanie nowych umiejętności, uczy się wieczorowo – tyle jego, co mu do głowy wpadnie, tego nikt nie zabierze. Od wódki nie stroni, z ferajną ćwiarteczkę wypije, ale wedle zasady: można wypić po kubeczku, spokój w głowie, w porządeczku. Potrzebującym pomoże, choć sam ma niewiele. Umie kombinować, czyniąc to zawsze z humorem. Optymista.
Dzisiaj ktoś taki byłby traktowany co najmniej z rezerwą. Ale też – dzisiaj takich charakternych ludzi już chyba nie ma…
Kozak przekazuje czytelnikowi informacje o życiu codziennym: ile kosztowało wiadro wody, jak mógł zarobić na życie piętnastolatek z kamienicy czynszowej, jaka kultura obowiązywała chłopaka z Dołu, który wybierał się w miasto, jak tańczyło się „U przyjaciół” i jak załatwiało się przedmioty codziennego użytku, zazwyczaj niedostępne. Kindersztuba, obowiązująca w fabryce, zarobki i mieszkania robotnika czy majstra… Piękny dokument.
I… chyba nie da się więcej o książce jako takiej napisać. Ogrom faktów, natłok przygód, idealne wciągnięcie czytelnika w tamten klimat. Dla mnie Grzesiuk stanowił samorodny talent pisarski, bije na głowę wielu uznanych, współczesnych autorów. Zapewniam, czytelnik nie pożałuje spędzonego nad książką czasu.  

Wydawnictwo: Książka i Wiedza
Rok wydania: 1961 (po raz pierwszy) 1982 (mój egzemplarz)
ISBN: 83-05-11107-5
Liczba stron: 263
Cena: ok. 26zł
Foto: media200.8p.pl: 


piątek, 2 września 2011

Top 10 - bohaterowie książkowi, z którymi chcielibyśmy się zaprzyjaźnić

Akcja blogowa Klaudyny, czyli Futbolowej, czyli blogu Kreatywa :) Jak sama autorka pomysłu pisze: Top 10 to akcja, przy okazji której raz w tygodniu ma blogu pojawiają się różnego rodzaju rankingi, dzięki którym czytelnicy mogą poznać bliżej blogera, jego zainteresowania i gusta.


A więc... zaznaczam, że tak jak i poprzednio kolejność nie ma znaczenia, nie umiem jednoznacznie wybrać. Ot, 10 osób, z którymi chętnie bym przebywała, rozmawiała, przeżywała przygody :)

1. Stanisław Grzesiuk - autor i tym samym bohater swoich autobiograficznych książek (Boso, ale w ostrogach, 5 lat kacetu, Na marginesie życia). Warszawski przedwojenny rozrabiaka, charakterny i honorowy chłopak. Dzisiaj takich ludzi chyba już nie ma.
2. Jacob Black, Indianin ze Zmierzchu. Pełen szczenięcej radości życia, odważny, z poczuciem humoru przyjemnym: 
Foto: taylor.socjum.pl
3. Gabrysia Borejko - Jeżycjada. Piegowata, wysoka blondyna, o stałym charakterze, zawsze spiesząca na pomoc, spokojna nad wyraz. Ktoś, kto całym sobą daje oparcie w potrzebie.
4. Wika, bohaterka książek Moniki Szwaji. Pani telewizor. Lubiąca pozytywne zadymy. Pozytywnie zakręcona.  
5. Okrętka i Tereska, bohaterki książek Joanny Chmielewskiej. Zdecydowane na wszystko, lubiące wyzwania,  inteligentne i niemarudzące. 
6. Rett Buttler, czyli gentelman z "Przeminęło z wiatrem". Ryzykant, ale honorowy. Otwarty umysł, odważny, potrafiący ponosić konsekwencje. Ktoś, kto zawsze z dystansem spojrzy na to, co robisz. Przy nim wszystko stałoby się prostsze, mam wrażenie. 
7. Alice - i znów Zmierzch.  Łatwo dostosowująca się do nietypowych, nieprzewidzianych sytuacji, opanowana, przyjacielska i spontaniczna (ale nie nachalnie). 
8. Klan Weasley'ów - z wyjątkiem Percy'ego, bubka. Każdy ma jakieś cechy, które mi się podobają a w grupie tworzą mieszankę przyjaciół idealnych :)
Foto: harrypotter.wikia.com
 9. Salianka, główna bohaterka cyklu "Wrota" Mileny Wójtowicz. Księżniczka obdarzona nietypowymi zdolnościami, z niechcianym mieszkańcem umysłu, wymykająca się wszelakim normom i zasadom. 
10.  Ania Shirley, chociaż z wahaniem :) Ale przyjaciółką była dobrą, więc może i w rzeczywistym świecie taką by się okazała:
Foto: ania-z-zielonego-wzgorza.bloog.pl
 Niezwykle trudno było mi ułożyć tę listę, bo tak naprawdę wcale nie wiem, czy miałabym ochotę zmierzyć się z przedstawionymi bohaterami w rzeczywistości. Ogromnie bałabym się, że będzie wielkie rozczarowanie.

środa, 31 sierpnia 2011

Stosik nr 1


Od góry patrząc:
  1. Wiedźma opiekunka t. 1 - Olga Gromyko, sprezentowana mi pod choinkę i zapomniana;
  2. Boso, ale w ostrogach - Stanisław Grzesiuk, biblioteka dzisiejsza, rzecz czytałam kilka razy już ale lubię wracać;
  3. Klaudyna w szkole i Klaudyna w Paryżu - Colette, również biblioteka dzisiejsza;
  4. Dom Klaudyny - j.w.;
  5. Małżeństwo Klaudyny i Klaudyna odchodzi - j.w.;
  6. Amazonka. Zagadka królowej rzek - Jacek Pałkiewicz, otrzymana z okazji ślubu (ot, poprosiliśmy z mężem, by zamiast kwiatów podarowano nam książki) no i tak przestała na półce prawie dwa lata, bo trochę się do autora zraziłam po Syberii - postanowiłam nareszcie przeczytać;
  7. Dom sióstr - Charlotte Link, prezent od mamy, nie pamiętam z jakiej okazji, niedawno;
  8. Gaumardżos! - Anna Dziewit - Meller i Marcin Meller, zakup wczorajszy (rabat był, nie można było się nie skusić);
  9. Wiedźma opiekunka t. 2 - Olga Gromyko, również prezent pod-choinkowy;
  10. Mozaika indyjska - Tomasz Mazur, kolejna kniga ślubna i tylko dlatego nie przeczytana dokładnie (a przeglądałam, bo zdjęcia piękne!), że koszmarny format - baaaardzo gruba i źle się ją trzyma. Ale, że nie tak dawno czytałam Moje Indie i klimacik mi zapadł pozytywnie, to wyciągnęłam swoje tomiszcze;
I pewnie jak zwykle będzie tak, że kilka pozycji jednocześnie będzie w czytaniu. Najbardziej cieszę się na serię o Klaudynie,  najmniej na tego podróżnika polskiego nieszczęsnego (Syberia, dla tych co nie czytali, zawiera świetne zdjęcia, ale język... no to nie to i już).

Na które byście się połakomili książki ze stosiku? :)

wtorek, 30 sierpnia 2011

Operacja “Dzień Wskrzeszenia” – Andrzej Pilipiuk

Rok 2014. Wskutek nieodpowiedzialności I chorych ambicji byłego prezydenta Polski, Pawla Citki,  Ziemia przedstawia krajobraz po 3 wojnie światowej – atomowej. Zginęły 4 miliardy ludzi. Z tych, którzy przetrwali, połowa zginie wskutek choroby popromiennej. Teren RP nieskażony tylko w 5%. W głowach uczonych powstała szalona (czy na pewno…?) myśl – trzeba cofnąć się w czasie i unieszkodliwić przodka Citki. Wystarczy zmutowany wirus świnki, powodujący bezpłodność i prezydent nigdy się nie narodzi. A wówczas nastąpi Dzień Wskrzeszenia – nikt nie wyśle bomb, świat przetrwa bez klęski popromiennej. Maszyna czasu już jest, teraz tylko pozostaje kwestia znalezienia odpowiednich ludzi, przeszkolenia ich i… zrealizowania planu. Wstecz wyruszają Paweł, Filip, Sławek I Magda – choć nie zawsze trafiają tam, gdzie powinni. Do tego dochodzi nakaz minimalnej ingerencji w przeszłość (efekt motyla) I groźba paradoksu dziadka.

Czy im się uda? Czy grupa całkowicie obcych sobie nastolatków poradzi sobie z odpowiedzialnością, presją psychiczną, torturami, chorobami, głodem…? Jak to jest przenieść się nagle z XXI wieku w XIX albo jeszcze dawniej?

Lekturę czyta się przyjemnie pod warunkiem, iż przymknie się oko na kilka nieprawdopodobieństw. No bo, na zdrowy rozsądek, ilu nastolatków wie dokładnie jak DOKŁADNIE działa zegar elektroniczny? albo zegar mechaniczny? Wiemy, że działa i tyle, prawda? Że już nie wspomnę o wiedzy na temat fizycznej strony działania klepsydry. Młodzi bohaterowie mają zadziwiająco obszerne wiadomości z dziedziny medycyny, fizyki, chemii…Ogólnie – lekko naiwna bajka dla dorosłych, zdecydowanie. Ale nie jest źle, powiedzmy 4+ / 6.

Wydawnictwo: Fabryka Słów

Rok wydania: 2006

ISBN: 978-83-7574-487-3

Liczba stron:492

Cena: ok. 40zł

Foto: empik.com:

operacja-dzien-wskrzeszenia-b2287110

poniedziałek, 29 sierpnia 2011

Szepty – Irena Matuszkiewicz

Chociaż rzecz tę czytałam już kilka miesięcy temu, to nasunęło mi się kilka wpisów blogowych i muszę swoje trzy grosze wtrącić w temacie.

Znajomość z książkami pani Ireny Matuszkiewicz zaczęłam dawno, och, już z 10 lat temu. Najpierw pochłonęłam „Agencję złamanych serc”, zaraz potem „Dziewczyny do wynajęcia” i „Gry nie tylko miłosne”, a potem jeszcze kilka innych. Prędko dało się zauważyć, że o ile historie te są okraszone duża dawką humoru, to zakończenia pani Irena pisze z małym dodatkiem dziegciu. Niby rzecz dobrze się kończy, czytelniczka powinna błyskać uśmiechem, ale gdzieś tam jakaś zadra, która zmusza wręcz do zastanowienia się nad przewrotnością losu.

No i, nauczona doświadczeniem, powinnam spodziewać się kłującego finiszu, ale…

„Szepty” to powieść bardzo przewrotna. Już to, że główną bohaterką Autorka uczyniła panią w starszym wieku na tle jej poprzednich pozycji jest nowością. Mało tego, Funia (właściwie Felicja Lipecka) nie jest zrzędliwą, zgrzybiałą staruszką dreptającą do kościoła i z powrotem, ale zażywną kobietą, spotykającą się z innymi jej podobnymi koleżankami w grupie o roboczej nazwie ale-babki. Ładnie, prawda? I tak zgłębiając się w powieść snułam wyobrażenia, jak to będzie – ja w wieku 65+ spotykająca się na kawie, w teatrze, wędrująca do kina czy na spacer z taką ale-babkową ekipą. Niestety.

Po mniej więcej połowie lektury ale-babki pokazują swoje mniej pozytywne strony, kilka problemów rodzinnych, jakaś depresja, wdowieństwo, odrzucenie i już złe cechy charakteru ukazują swe oblicze. Głównie u Funi, rzecz jasna. A już prawie na samym koniuszki historii poznajemy Funię taką, jaką zapamiętała ją jej córka. I w tym momencie doznałam głębokiego wstrząsu, rozczarowania i nie wiedziałam – czy książka mi się podoba, czy też powinnam być na Autorkę wściekła, że taką piękną postać uczyniła brzydką.

Po namyśle – przewrotność zakończenia typowa dla pani Matuszkiewicz, zrobione to jest zresztą zręcznie i pomysłowo. Lektura wielce przyjemna, niby typowo kobieca, ale nie – głupiutka. Na poprawę humoru nie polecę, ale z czystym sumieniem – można czytać i delektować się tą opowieścią.

Wydawnictwo: Prószyński i s-ka

Rok wydania: 2011

ISBN: 978-83-7648-580-5

Liczba stron:320

Cena: 33zł

Foto: proszynski.pl:

szepty-bprod59616837

niedziela, 28 sierpnia 2011

Urodzinowa lista życzeń

Czyli spis tego, co mnie książkowo uszczęśliwi. Głównie po to, że pogubiłam się już w tym, co ciekawego ostatnio widziałam.

1. Joanna Chmielewska – GWAŁT

2. Daria Doncowa – SŁODKI PADALEC

3. Danuta Noszczyńska – POD DWIEMA KOSAMI CZYLI PRZEDŚMIERTNE ZAPISKI ŻYWOTNEGO MARIANA

4. Zborowska z Kobuszewskich Hanna – HUMOR W GENACH

5. Anna Brzezińska – WIEDŻMA Z WILŻYŃSKIEJ DOLINY

6. Anna Brzezińska – OPOWIEŚCI Z WILŻYŃSKIEJ DOLINY

7. Tanya Valko – ARABSKA CÓRKA

8. Anna Katarzyna Weiss – GRA W KAPSLE

9. Sidonie – Gabrielle Colette – KLAUDYNA W SZKOLE

10. Sidonie – Gabrielle Colette – KLAUDYNA W PARYŻU

11. Sidonie – Gabrielle Colette – KLAUDYNA ODCHODZI

12. Sidonie – Gabrielle Colette – MAŁŻEŃSTWO KLAUDYNY

 

Na razie tyle. To znaczy, nie tyle – tyle pamiętam, a przeglądając książkoblogi co chwilę odkrywam coś, co KONIECZNIE muszę przeczytać. Lista będzie uaktualniana, zapewne.

piątek, 26 sierpnia 2011

Top 10 – miejsca znane z literatury, które chcielibyśmy odwiedzić

Zachęcona blogiem Kreatywa  zaczęłam zastanawiać się, gdzie chciałabym się znaleźć. Pierwsze miejsce od dawna mam zaklepane, ale reszta…? Pierwsze miejsce z pewnością zasługuje na tę pozycję, cała reszta to kolejność przypadkowa. Chciałabym ujrzeć, być, doświadczyć.

1. Poznań – tak, jeżycjadowa mania trzyma mnie w swoich szponach od 20 lat. Nigdy nie byłam w tym mieście, nie złożyło się jakoś, ale wiem, że kiedyś pojadę:

Foto: poznan.pl

poznan_market_square

2. Poznań – Roosvelta 5, czyli tam, gdzie mieszkają jeżycjaccy Borejkowie:

Foto: Ewa Pawełczyk, interia.plSzlakiem_Jezycjady_3482347

3. Hogwart – a najbardziej tamtejsze ruchome schody, bo szalenie ciekawa jestem, GDZIE by mnie wywiozły:

Foto: screen z gryimages

4. Miejsce, gdzie mieszkała z ojcem i zbójcami Ronja – z książki A. Lindgren Ronja, córka zbójnika. Foto brak, to miejsce miałoby wyglądać tak, jak w mojej wyobraźni.

5. Katamaran, na którym odbywała się wyprawa przyjaciół z książki Moniki Szwaji “Zatoka trujących jabłuszek” – obojętnie, który, wyprawa była na dwóch takich samych bodajże.

6. Tajemniczy ogród z książki o tym samym tytule, F. H. Burnett. Zarówno dziki, nieodkryty jeszcze przez dzieci, jak i ten odrodzony:

Foto: wspomnieniaaspazji1981.blox.pl

tajemniczy_ogrod

7. Sklep z włóczkami z książki “Sklep na Blossom Street”, Debbie Macomber. Na przykład taki:

Foto: aboutmyarea.co.uk

197_7tz6ce8eqy

8. Akademia Pana Kleksa. A zwłaszcza kuchnia – niesamowicie fascynowały mnie te barwy, z których pan Kleks przyrządzał potrawy.

9. Pensja panny Minchin z książki “Mała księżniczka”, F. H. Burnett. Czytając tę historię zawsze wyobrażałam sobie to miejsce jako duże, przestronne, z ogromnymi oknami, na parapetach których można było przysiąść I słuchać opowieści małej Sary.

10. Biblioteka, którą porządkowały bliźniaczki z książki Joanny Chmielewskiej “Wielki diament”. Ogromna, stara, wysoka bardzo, tysiące książek. Raj. O, choćby taki:

Foto: ciekawostki.org, jest to prywatna biblioteka Jay Walkera

ff_walker4_f

I co? Któreś moje typy pokrywają się z tym, co sami chcielibyście ujrzeć?

czwartek, 25 sierpnia 2011

Cejrowski. Biografia – Grzegorz Brzozowicz

Ponoć WC albo się kocha, albo nienawidzi. Pośrednich uczuć brak. No I zagwozdkę mam, bo on mnie tyleż drażni, co fascynuje, bawi, śmieszy, zachwyca… Zaglądając na jego stronę, czytając jego książki – co rusz trafiam na coś, z czym zgadzam się w 100% i co chwilę na coś, z czym w 100% się NIE zgadzam. No i żyję sobie w takim rozchwianiu…

Na szczęście książki zdecydowanie uwielbiam (a jak dotąd przeczytałam 3 jego autorstwa). Dlatego też z zaciekawieniem dorwałam od koleżanki biografię, bo tak sobie pomyślałam, że WC byle komu nie pozwoliłby na publikację. Fakt. Nie żałuję.

Jestem w ogromnym szoku, bo jakoś zawsze WC był dla mnie postacią wyłącznie podróżniczą (mimo, że za moich szkolnych lat wstyd było nie oglądać “WC kwadransa”). Jakoś tak sobie człowieka zaszufladkowałam egzotycznie. A tu – biznesmen pełną gębą, z dziada-prawdziada. Własna kolekcja ubrań (fajne koszule, jakbym tak w prezencie dostała…), stend-upy (forma kabaretowa na wzór hamerykański), kubki, imprezy masowe (osiecki Ciemnogród)), imprezy muzyki country. A to wszystko z ułańską fantazją, nieustępliwością, fanatycznym katolicyzmem, otwartością umysłu).

Czytelnik w książce nie znajdzie pikantnych, osobistych (ba! żadnych w sumie współcześnie osobistych) szczegółów, za to przekrój przez rodzinę (ładnie napisany, nie nudzi), wiele aferek radiowo-telewizyjno-sądowych i ścieżkę ekonomiczną właśnie. Mnie się podobało.

Wydawnictwo: Zysk I s-ka

Rok: 2010

Liczba stron:256

Cena: 39,90zł

Foto: merlin.pl:

Cejrowski-Biografia_Grzegorz-Brzozowicz,images_product,31,978-83-7506-545-9

Zmorojewo – Jakub Żulczyk

Najpierw zachwycił mnie tytuł. Potem - o, gruba kniga, fajnie. No a po przeczytaniu stałam się fanką autora.
Jeśli myślicie, że na Ziemi jest tylko czysta fizyka i racjonalizm, to źle myślicie. Zło istnieje, a jakże - pod postacią najprawdziwszych, obrzydliwych stworów (Gangrena, Strzępowaty, Węszacze, Leszy...). Dostępu Zła do naszego świata bronią mieszkańcy Zmorojewa, które mieści się niejako na terenie Polski, w pobliżu wsi Głuszyce. Niejako, bo tak naprawdę jest ukryte pod wsią - nie w ziemi, nie. Ono... istnieje POD i tyle. Nie próbujcie tego racjonalnie tłumaczyć. Zmorojewo zostało stworzone przez imć Jana Twardowskiego, jako ostatni bastion strzegący nas przed władzą Leszego. Tyle, że ludzie stają się źli, nieobliczalni, nieodpowiedzialni – i coraz więcej stworów przenika w pobliże Głuszyc. Na nieszczęście w łapy Zła dostają się trzy artefakty – Klucze: Portret, Kwiat, Lustro. I już wydaje się, że wszystko stracone…

W rękach bohaterów Zmorojew i piętnastoletniego Tytusa Grójeckiego (wielbiciela horrorów, gier komputerowych I zdecydowanego przeciwnika sportu) cała nadzieja.

Język – świetny. Akcja wartka, spójna, autor wykorzystuje podania, legendy I zgrabnie łączy je w nową bajkę. Zdecydowanie jestem na tak I z niecierpliwością czekam na dalsze (zapowiadane) losy Tytusa Grójeckiego.

Wydawnictwo: Nasza Księgarnia

Rok: 2011

Liczba stron: 481

Cena: 39,90zł

Foto: portal naszaksiegarnia.pl

zmorojewo

wtorek, 23 sierpnia 2011

Tylko dla dziewcząt – Magdalena Samozwaniec

To tytuł chyba mało znanej książki. O relacjach między kobietą a mężczyzną, zbiór... opowiastek, felietonów, dialogów.
Śmieszna rzecz. Z jednej strony zdezaktualizowana do granic możliwości (podejście do spraw damsko-męskich, mentalność bohaterów, styl podrywania, podział ról społecznych i inne), z drugiej - wciąż aktualna, ponieważ i dzisiaj istnieją kobiety głupiutkie i mężczyźni naiwni. Ogólnie - polecam, książkę czyta się przyjemnie. Choć drażniła mnie pewna maniera autorki - wszelkie słowa, które stosowała w przenośni czy w celu podkreślenia humoru sytuacyjnego wstawiała w cudzysłów. Miałam odczucie, że owa pani nie do końca wierzy w inteligencję ludzi czytających ;) A może tylko na siłę chciała być zabawna?

Tak czy siak, lekturka miła, czyta się prędko, specjalnych wysiłków umysłowych nie wymaga.

 

PS. zastanawiam się, czy tytuł został zmieniony kiedyś? Posiadam książkę o takim tytule, a w Internecie widzę wszędzie “Tylko dla kobiet”…?

Ikowie, ludzie gór –Colin Turnbull

Historię plemienia Ików (tak tak, to nie błąd) spisał Colin Turnbull, Anglik, podróżnik, etnograf. Szalenie ciekawa rzecz, gdyż – Ikowie to plemię afrykańskie dość specyficzne – pozbawione niemalże, wskutek niebywale trudnych warunków istnienia, wszelkich cech ludzkich. Obca im empatia, uczciwość, miłość (czy nawet – zwykłe lubienie kogoś. Z tym, że Ikowie nie – nie lubią. Oni nie mają uczuć typowo ludzkich, może jedynie – złośliwość. Żyją na zasadzie “Kali ukraść krowę – dobrze, Kalemu ukraść krowę – źle”. Żyją sami dla siebie, inni – są przydatni tylko czasem - po to, by pomóc w polowaniu. CZASEM oznacza w tym miejscu BARDZO rzadko. Prawie nigdy. Jedynie wówczas, gdy w trakcie zdobywania żarcia człowiek natknie się na drugiego człowieka, a nie ma możliwości zwiania ze zdobyczą. Książka wydana w latach ‘80, styl pisania średni, ale informacje – cenne. Kilka fotografii kiepskiej jakości (ubolewam!). Czytałam z zapartym tchem, bo - to takie niesamowite, w dzisiejszym świecie - istnienie grupy ludzi bez uczuć, bez związków rodzinnych (choć rodzina teoretycznie jest, ale już nawet dziecko powyżej 3 roku życia musi sobie radzić samo, inaczej jest tylko gębą do wyżywienia, czyli - kłopotem).

Z pewnością książka nietypowa. Czy polecam? Tak, zdecydowanie. Choćby po to, by czytelnik docenił to, co ma.

Foto – Internet:

28087d

Przeklęta bariera – Joanna Chmielewska

Rzecz dzieje się pod koniec XIX wieku i współcześnie. Dziewiętnastowieczna hrabina Katarzyna, będąc w podróży do Francji, budzi się w przydrożnym hotelu – ale (o zgrozo!) w latach nam współczesnych. Jako kobieta inteligentna (chyba nawet, jak na dziewiętnastowieczne gusta, zbytnio) i mająca u swego boku zaufanego stangreta (świadomie przenoszącego się z jedej epoki w drugą) zaczyna sobie całkiem nieźle poczynać w nowej dla niej rzeczywistości.

Hrabina majętna, więc prędko znajduje się pretendent do jej ręki lub… usunięcia kobiety z drogi i przejęcia spadku. Niestety (dla niego, rzecz jasna) damę zauroczył całkiem inny mężczyzna – Gaston, osobnik prawego charakteru, który to pan (wraz ze wspomnianym zaufanym) pilnie baczy, by ukochanej nie stała się krzywda. I wszystko zaczyna układać się pomyślnie, gdy nagle…

Dziewiętnastowieczna pani hrabina budzi się (o zgrozo!) we własnym domu – 115 lat wcześniej.

Czy hrabina przyzwyczai się na nowo do starych czasów? Co z ukochanym? I czy życie I majątek kobiety na pewno nie są już zagrożone?

Jest to, przynajmniej dla mnie, jedna z lepszych i ciekawszych książek pani Chmielewskiej. Napisana z typowym dla niej humorem, postacie barwne, język współczesny dobrze komponuje się z tym z minionej epoki. Zaskakujące momenty, przejścia pomiędzy stuleciami dają konieczny dreszczyk emocji.

Książka napisana w roku 2000, obecnie dostępna pod szyldem wydawnictwa Kobra, zdjęcie – empik.com. Koszt – ok. 35zł.

przekleta-bariera-b4093

poniedziałek, 22 sierpnia 2011

Arabska żona - Tanya Valko

Licealistka, dość stłamszona przez matkę, poznaje na swojej osiemnastkowej imprezie w knajpie Muzułmanina. Miłość rozkwita, w raczej mało sprzyjających okolicznościach zapyziałego miasteczka (koledzy-rasiści, matka trzymająca pod spódnicą jedynaczkę, zbliżająca się matura). Wybranek Doroty to Libijczyk, robiący w naszym kraju doktorat z informatyki. Od słowa do słowa, od czynu do... wpadki. Ślub, matura, narodziny córki, chwilowe mieszkanie w polskiej rzeczywistości (nie tak dawnej, komórki już były, chociaż komputeryzacja na kiepskim poziomie) i wreszcie - wyjazd do kraju męża.
I tym samym koniec bajki. Wszystko, co mogło złego się zdarzyć, zdarza się. No, może prócz teściowej cholery (ale już teść furiat jest, a jakże). Perypetie rodzinne, miotanie się bohaterki, walka o dziecko.

Czyta się lekturę świetnie, wciąga, i jakkolwiek głupio to brzmi - jest to dobra książka (chociaż w kontekście takich historii każdy komplement wydaje się być nie na miejscu, czyż nie?). Jeśli ktoś lubi tego typu literaturę - będzie zadowolony. Gdybym miała rzecz porównać do innej historii, to na myśl przychodzi mi "Tylko razem z córką" Betty Mahmoodi.

Czytając historię tego typu za każdym razem nie mogę wyjść z podziwu, że kobieta zdecydowała się na taki mariaż. Tak skrajne kultury, tak bardzo nagłośnione różne dramaty - i nie, to nie rasizm - to zdrowy rozsądek przeze mnie przemawia i instynkt samozachowawczy.

Wydawnictwo Prószyński i S-ka, 2010 rok.